2004.12.31 - Miot 'C'; czy Wiewiór jeszcze świętuje???
2004.12.31
Jednak Wiewiór postanowił wykonać normę jeszcze w tym roku i postarał się, abyśmy czasem za bardzo się nie wyspali przed Sylwestrem
Oto rezultat: http://www.zperonowki.com/html/pol-miotC.html
Szczeniaki mają się bardzo dobrze. Gorzej z mamą, bo koło "nory" siedzi 4 obserwatorów i śledzą każdy jej ruch: Bolton (czy te szczeniaki to oby nie jego ), Jolly (bo jako szef musi o wszystkim wiedzieć ), Balrog (zadowolony, że będzie miał 5 kumpli do zabawy ) i Merry Bell (bo gdzie szczeniaki tam na 100% jest jedzenie )....
Ponownie, jak to u CzW porody i opieka nad szczeniakami jest zawsze wzorcowa. Tak samo Alistair - to jej pierwsze małe, a legowisko jest szyściutkie, szczeniaki świecące, najedzone i zadowolone...
2005.01.01
Obecnie Ali cały czas odsypia. Jej największy problem to wyjście do toalety. Tzn tak - strach zostawić małe same (patrz -> problem z obserwatorami ), ale wyjść trzeba. Na początku trzeba było ją wyciągnąć, bo przez 10 minut nie mogła się zdecydować. Teraz już biegamy jak sprinterzy - drzwi, drzwi, schody, dwór, toaleta, schody, drzwi, drzwi i ...już jesteśmy back. To jedyny moment, gdy "obsługa techniczna" w ekspresowym tempie zmienia posłanie. A wszystko tak dopracowane, że ekipą możemy brać udział w obsłudze wyścigów Formuły 1.
Pierwszy piesek jest najjaśniejszy. Resztę idzie poznać po znakach na łapkach. Z czasem zanikną, ale pozostaje jeszcze kształt i wielkość pręgi na grzbiecie. A potem, gdy będą większe, łatwo będzie je już rozróżnić "na oko"....
Ogólnie Ali przestała tolerować inne psy w pobliżu gniazda. Tzn narazie jeśli chodzi o jej zdanie na temat pomocy innych psów przy szczeniakach to wygląda ono tak:
(tu chodziło akurat o Juzia, który ciągle się gapi na szczeniaki, co działa Ali na nerwy)
2005.01.02
No to skoro małe narazie śpią, więc....
Dziś Przemek postanowił rozpocząć ze szczeniakami szkolenie. Ponieważ narazie ciężko od nich wymagać chodzenia przy nodze, lub choćby "siad" postanowił, że rozpocznie od czegoś bardziej "na luzie". Wpadła mu do głowy komenda "HÄNDE HOCH!". W 5 minut załapały....
2005.01.03
Obecnie maluchy są słodziutkie... Lubią sobie pospać. Potrafią już 'szczekać', awanturować się i walczyć o mleko (tzn brzmi to jak odgłosy walczących myszy ). Uwielbiają jak się je drapie za uchem. I po brzuchu, bo mają "gilgotki"... I całkiem sporo maszerują...choć "czołganie się" bardziej tu pasuje. W chwili obecnej zbytnio nie przypominają psa, a już na pewno nie wilczaka...
Dziś czekało mnie małe zaskoczenie, bo cała banda poszła sobie na podwórko, gdzie urządziła wilczy koncert. Słychać je było nawet w pokoju. I nagle z klatki słyszę ciche wycie. No, OK. Ciężko to nazwać wyciem... Raczej przeciągłe piszczenie. To któreś z maluchów odpowiedziało na zew...
W sumie dzisiaj mieliśmy luz, więc najmłodsze pokolenie wypoczywało po nieprzespanej nocy. Nieprzespanej dla nich, bo "balowały" i nieprzespanej dla nas, bo imprezka była bardzo głośna i trwała do późnej nocy...
2005.01.04
Maluchy cały dzień przesypiają, ale nie Cheitan.... Ten tylko siedzi i je....
A to dlatego, że ktoś mu nagadał "Pij mleko będziesz wielki..."
Coś nam protestuje satelita, więc zaległości nadrobię jutro, jak będzie lepszy sygnał. A dziś na dobranoc:
2005.01.05
Maluchy sobie pojadły i poszły spać. Teraz śnią: biegają i szczekają. Gonią za czymś. Bawią się.
I teraz pytanie za 10 punktów. O czym śnią skoro rodzeństwa ani innych psów nie widziały na oczy? Gdzie się bawią, skoro nie mają pojęcia, jak wygląda łąka, jaki zapach ma las?
2005.01.08
Dziś rano powitał nas wzrok zezowatej suczki.
To Callisto otworzyła oczka, a ponieważ są one jasnoniebieskie i skośne jak u Chińczyka to wygląda jakby była trochę zezowata... Koło południa jej oczy już całkiem się otworzyły i straciły taki wyraz... Szparki widać też u reszty rodzeństwa - małe zaczęły już chodzić w konkretnym kierunku i próbują stawać na nogach. Ciężko je upilnować, by zostały na legowisku, bo robią sobie wycieczki do Burych, które śpią obok.... Oj, niedługo się zacznie...
Oto nasze Zezowate Szczęście (Callisto):
2005.01.12
No więc podczas padu serwera trochę się pozmieniało. Już cała banda ma otwarte oczy i teraz zasuwają, gdzie tylko mogą. Wujek-Balrog coraz bardziej upomina się, że opieka nad szczeniakami to jego zadanie. Przy jego boku staje oczywiście ciocia-Belcia. Tak więc szczeniaki czyszczone są potrójnie: przez mamę, ciocie i wujka. A nad pracą czuwa babcia Jolly. Nic dziwnego, że bije od nich taki blask... Jedynie Bolo udaje, że on nic wspólnego z tymi pokrakami nie ma (choc bawi się (z) nimi, jak nikt nie podgląda).
Od dwóch dni jedza same - a raczej wylizują mięso z miski Ali. Oczywiście podstawą jest mleko, ale zaczynają szaleć, jak tylko poczują watróbke wymieszaną z przekręconym kurczakiem. Niedługo zaczniemy im moczyć suchą karme.
I zaczynają być strasznie kochane, bo wreszcie stają się podobne do psów....
2005.01.14
Camio i Cheitan są w tej chwili bardzo podobne, ale jeszcze niedawno Cheitana można było poznac po tym, że cały dzień siedział przy Ali i jadł, jadł, jadł.... I biada jak jakiś inny szczeniak chciał mu się wepchać...
Cerber to luzak - zresztą to widać na fotkach. Pamiętam go od narodzin, bo każdy szczeniak informował świat o swoim pojawieniu się piskiem. A Cerber wykonał 500% normy. Nic dziwnego, że nasze pierwsze słowa reakcji brzmiały: "Juzio 2"...
Callisto to super-baba. Reszta szczeniaków po prostu się rodziła, a Callisto wyszła na świat na własnych nogach. Reszta szczeniaków po omacku szukała mleka, a Callisto bezbłędnie trafiła do mamy. Teraz też ma bardzo mocny charakterek. Pierwsza zdenerwowała się na rodzeństwo i pierwsza wyszła z gniazda.
Culsu przypomina mi Jolly - mała, ale ruchliwa. Spokojna, ale słodziutka. Jako pierwsza zaczęła chodzić na 4 łapach (zamiast się czołgać). I jest strasznie wesoła.
2005.01.15
Dzisiaj zafundowaliśmy maluchom szokujący dzień. Tzn miał taki być. Rano odkurzanie w "norze". Jedyną reakcją było to, że Callisto przewróciła się z boku na bok, bo ile można spać w tej samej pozycji. Zresztą odkurzacz i tak ma milszy dźwięk niż bigbity Przemka...
Koło południa wielki szok w domu, szczekające i biegające psy, przygotowania. Zaraz potem wpadła do domu grupka śpiewających ludzi. Trochę im kolędy nie wyszły, bo Burym udało się ich zagłuszyć wyciem. Wraz z nimi przyszedł ksiądz po kolędzie. Po ich wyjściu trochę trwało, zanim Bure skontrolowały wszystkie zapachy w domu.
Po wszystkim koło domu zaparkowało auto i do bandy dwóch dwunogów i pięciu czworonogów dołączyło jeszcze dwóch dwunogów. Mimo innego zapachu maluchom było to też obojętne - przy takiej ilości i takim zamieszaniu traci się rachube i obojętne jest, że ma się wizyte i gości. Małe postanowiły wszystko dosłownie olać. I poszły spać. Co nam pozostało... Wzięliśmy bandę i zrobiliśmy spacer nad jeziorko. Tym razem nie rowerami, ale pieszo. W lesie jak zwykle szkolenie odwołania od pędzących sarenek. Bolo ponownie załatwił lisa na amen, bo obsikał mu nowe wyjścia. Biedny lis ... znów będzie musiał kopać na nowo... Na miejscu - dzika radość. Dla wilczaka nie ma znaczenia, że woda w stawikach jest lodowata i szalały jak głupie. Młode będą miały dziś Shake'i zamiast mleka... Co do jeziorka to czekało nas rozczarowanie, bo zniknęło. Ktoś spuścił całą wodę.... Ale co to dla Burych!!! Zabawa w czarnym szlamie - to jest dopiero to!!!! Najlepiej wyglądała Belka, bo umazała się aż po brzuch - wyglądała jak dama w czarnych rękawiczkach. Tak więc trzeba było zrobić powtorkę z pływania w żwirowni. Szlam się zmył, ale zapaszek pozostał...jutro pewnie zrobimy powtórkę...
2005.01.16
Zaczęły się już pierwsze odwiedziny wilczakowców i to takich zatwardziałych fanów rasy ciągle jeszcze bez własnego psa... Ale wypożyczają nasze - potem pobrudzeni, zachlapani, mokrzy i ulepieni sierścią, ale zadowoleni wracają do domu...
Choć młode mają już odwiedziny od dawna, bo majster też lubi je sobie pooglądać.
Co mnie pozytywnie zaskoczyło to reakcja Ali na obcych. Pierwsze było oczywiście oszczekanie (to jej ostatnio weszło w krew - jak nauczy resztę bandy to ja się chyba......), ale potem spokojnie pozwoliła brać szczeniaki i nawet się z nimi bawić. Już nie próbowała je za nóżki zaciągąć do legowiska.... Wcale się nie przejęła, że dotykają ich "obcy". A już myślałam, że w jej przypadku trzeba będzie mamuśke wysyłać na dwór...
2005.01.17
Małe już rozrabiają - gryzą koce, psy, szaleją jak pijane zające. No i po raz pierwszy powitały nas machając ogonami...
Pod okiem wujka i cioci robią sobie wedrówki po pokoju. Tylko z Belką się nie mogą zbytnio dogadać, bo ona chce się bawić i łapie ich głowy w zęby, a one myślą tylko o jednym: sprawdzeniu, czy z Belki też da się wydusić trochę mleka (biedna Bela nawet nie ma co liczyć, aby się przy nich położyć... )
Dlaczego 'C'ymbalki są większe niż inne mioty z naszej hodowli? OK, zastanawiało mnie to i pogrzebałam w statystykach. Wilków oczywiście. Na pewno roli nie grała wielkość miotu, bo jedna z głównych różnic między psami a wilkami polega na tym, że u psów dużych ras rodzi się nawet 10 szczeniaków lub więcej, a u wilków relatywnie mało, bo typowy miot to u nich 4-6 szczeniaków. Młode rodzą się w 62-64 dniu cięży, więc Ali też urodziła standardowo. Nowonarodzone wilczki ważą około 0.3-0.5 kg, więc i tu normalnie. Tempo wzrostu masy ciała wynosi 0.05-0.23 kg na dobę, więc cały miot C też się nie wybija (pomijajaą ostatnie karmienie).
Chyba jedyne co pozostaje to to, że ojciec szczeniąt dał im wiekszą masę, niż w pozostałych miotach. Ale to się okaże już niedługo, bo w wieku 4 tygodni będzie jej już można wizualnie porównać do innych maluchów. Narazie chodzą na własnych nogach i są zgrabne (tzn jak na dwutygodniowe szczeniaki ), bawią się ze sobą, warczą, rozpoznają wołanie. Podjadają mamie z miski jedzenie i potrafią ugryźć palec - bez większych rezultatów, bo to jednak zabawa, no i zęby im się dopiero wybijają...
2005.01.18
Od jakiegoś czasu zaskoczyło mnie dziwne zachowanie szczeniaków. Podczas zabawy koło klatki jeden z nich, a czasem nawet wszystkie zrywały się, pędziły do klatki, by chwilę potem wrócić. I to bez względu na porę dnia. Gdy zaczełam zerkać na zegar okazało się, że takie dziwne zachowanie powtarza się w regularnych odstępach, a dokładnie co 5 minut.
Nigdy się z czymś takim u szczeniaków nie spotkałam. Właśnie dziś przeglądałam zdjęcia zarejestrowane przez kamerę i wpadło mi w oko, że szczeniaki są na wszystkich fotkach. I tak zagadka została rozwiązana: małe nie chcą pozwolić, aby kamera wysłała na sieć puste zdjęcia i co 5 minut (bo co tyle jest aktualizowany obraz) pędza do zdjęcia, aby zaraz potem wrócić do przerwanej zabawy . Ma to dodatkowy plus, bo ludziom wydaje się, że maluchy grzecznie sobie śpią i nikt nawet nie przypuszcza, że tuż poza zasięgiem oka kamery w najlepsze trwa imprezka....
2005.01.21
Dzisiaj zostałam pogryziona, obśliniona, oszczekana i ubranie mam w strzępach. OK, tzn miałabym, gdyby Gremliny miały zęby. Jolly od nich wieje, Bolo zaczyna mieć nocne koszmary. Nawet Juzio do nich nie wchodzi, bo z jednym by sobie poradził, ale cała banda to już jak piranie.... W pokoju położyliśmy "dywan dla szczeniaków", który oprócz tego, że nadaje specyficzny zapach psiej nory, to pozwala Maluchom maszerować po całym pokoju - dziś obudziłam się z trójką chrapiącą za moim łóżkiem...
Ale młode potrafią już wiele więcej:
- szarpać ofiare - dzięki temu szata Balroga robi się z dnia na dzień coraz gorsza (o ile może być jeszcze gorsza )
- biegać - choć narazie tor ich ruchu powoduje, że pierwszy lepszy policjant wysłalby je na izbę wytrzeźwień
- skakać - tzn tak im się wydaje, bo jeszcze nie nauczyły się lądować
- zabierać kości (czyt dominacja) - choć nie bardzo im to wychodzi, bo w konfrontacji z Jolly jest 1:0 dla Jolki, a w konfrontacji z Belką jest 1:0 dla Belki....
- poradzić sobie w życiu - próbują wycisnąć mleko ze wszystkiego co ma cztery nogi i sierść. I zabierąc jedzenie wszystkiemu co ma cztery nogi i sierść. Zdecydowanie mają to po cioci, która zostawia swoją miskę, a wyjada innym. Do siebie wraca dopiero, gdy u innych miski świecą pustką...
2005.01.23
Małe przechodzą już na normalne jedzenie: dostają karme dla szczeniąt z mlekiem dla psów i mięsem kurczaka (ale nie amerykańskiego ).
Od soboty Ali śpi już u mnie - nic dziwnego, bo banda ma ostre kły i karmienie ich do przyjemnych nie należy... Wczoraj zafundowaliśmy Młodym przeprowadzke - zamiast przyjemnej "nory" mają teraz zagrodę dla szczeniąt i wybieg na pokój. Więc jeszcze chwilę potrwa zanim zainstalujemy ponownie kamere....
Bandziory śpią zaraz koło naszego łóżka. A ponieważ regularnie robią sobie wariackie zabawy, to pewnie już niedługo zapakujemy się z Aliną do auta, młode zostawimy Balrogowi i Przemkowi, a my pojedziemy na parę dni do Zakopanego. Odespać....
To nie są małe śliczne pieski. To BESTIE! Zobaczcie co jedno takie coś może zrobić z moim pewnym siebie Alfa - Bolkiem. To pomyślcie sobie co 5 takich diabłów może zrobić z nieświadomymi zagrożenia hodowcami....
One są gorsze niż stado pirani. Gorsze niż szarańcza. Bela pochowała swoje suszone uszy w kablach do komputera, Juzio swoje kości wrzucił Przemkowi do pościeli. A Bolo swoje skarby wynosi na dwór.... Póki nie jest za późno....
Mamy fotki bestii:
2005.01.24
A oto....
.....hacker
Pierwsze zdjęcie super pokazuje jak Bolo uczy Callisto hackowania I chwilę potem nawet było wiadomo dlaczego Bolek miał na pysku ten uśmieszek: namówił Callisto na nasikanie na dyskietke. Przemek musiał latać ponownie po sieci, by do tak starego kompa znaleźć nową dyskietkę systemową...
2005.01.25
Dziś miałam niezły ubaw, bo małe latają po pokoju i polują na psy. Czasem uda się im trafić na mame, ale częściej zaliczają wtopę, czym doprowadzają do załamania nerwowego Jolkę, Boltona i Balroga. Narazie ich jedynym ratunkiem są kanapy, bo tam Małe nie wskoczą. Ale niedługo... Dzisiaj przesadziły też u Belki. Ta tak się zapędziła w obronie przed maluchami, które chciały się do niej przyssać w poszukiwaniu mleka, że z rozpędu poodczepiała też szczeniaki, które piły mleko u Ali. Oj, trzeba było widzieć wyraz pyska Ali, gdy to zobaczyła....
2005.01.31
OK, mieliśmy małą przerwę spowodowaną wyjazdem do Trenczyna. Szczeniaki wariowały jak szalone. Pewnie się im bardzo nudziło przez te dwa dnia.
Ale najbardziej z naszego powrotu zadowolona była Ali - okazało się, że pierwszy dzień był OK, ale potem nie chciała jeść i czekała tylko na nasz powrót... Wychodzi na to, że Ali będzie musiała być stałym wyposażeniem naszego auta w przypadku większych wyjazdów....
O oto najnowsze fotki maluchów:
I Cheitan - super reproduktor
2005.02.02
OK, długo nie pisałam i niestety nie nadrobie zaległości, bo niedługo następny wyjazd, potem jeszcze jeden. A jak mamy wolne....to bawimy z bandą....
Maluchy już prawie nie śpią. 4 z nich stoją uszka - jedynie Cerber postanowił zostać wyjątkowy i wyróżniać się z masy... Ali powoli przestaje je karmić (nareszcie) - ale młode próbują nadal na dwa fronty i czyszczą miske zapijając mlekiem. Ostatnio znalazły nową zabawe - topienie się w misce Bola: Bolo ma specjalna głęboką miske, a Maluchy nie widzą, gdzie jest lustro wody i nie zawsze dobrze wymierzą....
Całe stado często się teraz bawi. Ale każde ma własną metode: Belka przyciska szczeniaka łapą (aby nie uciekŁ) i powoli go obgryza. Ali jest delikatna. Balrog kładzie się wśród nich na ziemi. Jeśli natomiast słychać: bum, bum, bum, łup, bum, bum, bum, łup to znaczy, że w ganianego zaczął się bawić Bolo..... A jak słysze: "to ja jestem od elektroniki!" i "co mi tu hackujesz!" to dorwały się do komputera Przemka....
Nie ma już bezpiecznego miejsca: maluchy dostają na kanape i DOTYKAJĄ (!!!) łap Boltonka. Ucieczka do komputerowego nic nie daje, bo odgradzająca deska stała się dla nich zbyt niska.... Całe szczęście, że większość energii tracą mordując się wzajemnie......
Nie chcą już siedzieć w pokoju - trzeba pilnować, bo jak tylko uchyla się drzwi, to idą w długą na zwiedzanie domu. Potem trzeba je wyciągać z łazienki, z szafy i spod stołu.
I uparte są jak diabli - ile Bolo się nawygraża, ile naszczeka. A efektu zero... Wydaje im się, że to świetna zabawa, nawet jeśli się któremuś czasem oberwie. Dziwne, że tak działa na nie jedynie Bolo - jak warczy któraś ze suk, to dają sobie spokój....
Dziś miały kolejne odwiedziny: zobaczyły gości i pobiegły do przedpokoju. Pierwsza myśl: ale źle je wychowaliśmy. Ale chwilę potem wróciły niosąc ze sobą łapcie i buty. Te większe ciągnąc za sznurówki. Goście wyjechali jednak zadowoleni, z poobryzanymi spodniami i dwoma ranami szarpanymi....
W piątek, jak będzie sucho robimy pierwszy wymarsz na dwór...
2005.02.04
Heh ... małe teraz zajmują większość naszego czasu. Niby można byłoby im pozwolić bawić się samemu, ale wtedy i zabawa mniejsza i kontakt z ludźmi słabszy. Przyznaję, że nie posłuchalismy Gagi i wyrzuciliśmy maleństwa na dwór. Zimno oczywiście nie było, ale za to MOKRO i BRZYDKO. Błoto, topniejący śnieg i brud. Biedactwa.... Ale zbytnio im to nie przeszkadzało. Najpierw oczywiście siusiu, potem rozbiegły się we wszystkich kierunkach, by przeszukać jak największy teren. Reszta psów chciała się z nimi bawić, ale maluchy zdecydowanie nie doceniły tego, że ktoś za wszelką cene chce je wytarzać w błocie... Jak już się trochę zmęczyły, to swoją uwage skierowały na to co dla nich najważniejsze....na Bola. Ten oczywiście zachwycony nie był, że maszeruje za nim banda siusiumajtków. Nie, żeby nie lubił szczeniaków, ale dla niego wystarczyłby w zupełności 1...
http://www.wolfdog.org/dl/video/puppies/2004.12-C_z_Peronowki/2005-02-04-2-divx5.avi
2005.02.05
Dzisiejszy dzień małe przeszalały w mieszkaniu. Nauczyłam się w ekspresowym tempie zamykać za sobą drzwi, bo jak tylko widzą, że sięgam do klamki to cała ekipa leci za mną. A potem jest już tylko łapanie i szukanie: w łazience, kuchni, pod szafą, pod stołem. To, że są widać jedynie po przewracających się krzesłach, uciekającej miotle, odgłosach gryzienia i mlaskania i dziwnych ruchach obrusów na stołach. A gdy dodać do tego fakt, że one nie chodzą, a jedynie biegają (narazie jak konie), to macie cały obraz, co się obecnie u nas dzieje...
2005.02.06
Niedziela to odwiedziny.... niemieckiej policji.... Banda i w tym momencie nie poczuła respektu. Maluchy zaatakowały grupą i...wygrały. Po trzech godzinach znęcania się nad gośćmi uznały, że narazie starczy i położyły się spać na rękach, które dopiero co obgryzały i na butach, które dopiero co szarpały. Dzięki temu mogliśmy iść na spacer z dziewczynami, które były w siódmym niebie, gdyż w odwiedziny przyjechał też "pan wilczak" Derek Dakmat. Wieczorem powtórka z obryzania (ku naszej radości, bo mieliśmy choć raz spokój)....
2005.02.10
Maluchy uczą się teraz w przyspieszonym tempie. Głównie na błędach , ale wiedzą już, że Bolowi nie wolno obgryzać łap, Jolly nie ma mleka i nie wolno jej wyciągać karmy z miski . Bela jak je to też jest niedotykalska, a Juzio wcale nie jest od niej lepszy. Jedynie dwunogi są jakieś takie wyrozumiałe, więc najlepiej się nadają na cel głupich pomysłów.
Widać też już mocno różnice w charakterkach. I tak:
* Callisto - To narzeczona Bola. Z charakterku porównałabym ją do Bisu z poprzedniego miotu. Można by o niej powiedzieć, że jest milusińska (po prostu ciężko o niej powiedzieć coś złego). Gdy się ją zawoła kładzie uszy po sobie i pędzi. Oczywiście dziewczyny rządzą stadem, ale Callisto w odróżnieniu od Culsu sama nie prowokuje bójek. Po prostu nie daje sobie w kaszę dmuchać i biada gdy ktoś jej podskoczy. Jest aktywna i ciężko zrobić jej dobre fotki, bo w tym momencie zwykle wisi mi na pasku od aparatu.... No chyba, że właśnie bawi się skradzionym łapciem, którego nie wypuści nawet, gdy robi siusiu.... |
|
* Culsu - Domowy zabijaka. Z powodu wzrostu chyba czuła się niedowartościowana, bo teraz to prawdziwy zakapiór. Jak piszczy jakiś szczeniak to wiadomo, że przyczyną prawie na 100% jest właśnie ona. Taki chodzący diabeł. Oj, właściciel będzie biedny. Na wypady chodzi razem z Callisto, choć gdy tamta coś ogląda, to Culsu daną rzecz (lub psa) zaczyna obryzać - jej zasługą jest dziura w kanapie i podziurawione skarpetki.... |
|
* Cerber - Typowy indywidualista. Pod każdym względem chce się wyróżniać ze stada. Chodzi właśnymi dróżkami, wszystko robi inaczej - jak banda śpi, to on się bawi, jak inne biegają, to on kładzie się na posłaniu. Uwielbia spać razem z resztą dorosłych psów w pokoju komputerowym - pozostaje tylko pytanie, czy robi tak z powodu chęci kontaktu z ludźmi, czy raczej, aby znowu wybijać się ze stada.... |
|
* Camio - Jeszcze niedawno pisałam, że to muszkieter. OK, nadal się porusza z taką gracją, ale cofam to co pisałam o dobrym wychowaniu. Gdybym miała go nazwać na litere B, to zostałby diabłem Borutą. OJ, diabełki też ilustruje się jako mężczyzn z zadbanym wyglądem i doskonałymi manierami, ale... Zachowanie Camio wygląda obecnie tak: zawoła się go (lub Camio zobaczy, że jesteśmy) to szybko podbiega tym swoim fajnym truchtem, a potem zatapia zęby w rękawie. Jak widać mu na pyszczku wyraz błogości to wiadomo, że dogryzł się do mięcha.... OK, można powiedzieć, że bardzo lubi kontakt z ludźmi... Nie chodzi o agresje, ale mały lubi...aktywny wypoczynek i szampańską zabawe... |
|
* Cheitan - Misio, ale nie mylić ze "spokojny", bo żaden z psiaków taki nie jest. Przypuszczam, że narazie robi dobre wrażenie, bo się boi, ze napiszę Gadze jaka z niego bestia. Pewnie odbije sobie w nowym domu... Wykazuje największe zamiłowanie do gumek w spodniach, zwisajacych pasków, sznureczków, które ze spokojem morduje i obrabia... Generalnie spokojny, ale może być to bardzo mylące, bo dominujące psy też są spokojne, gdyż nie muszą nic nikomu udowadniać... Chętnie obgryza człowieka i uwielbią wisieć na rękawie, ale choć chwyt ma pewny to jednak się nie znęca... |
2005.02.15
Ehhhh....już jesteśmy, ale jeszcze nie wróciliśmy do siebie....
Przez ostatni tydzień byliśmy w trasie. Były z nami Jolly i Balrog. No i oczywiście najważniejsze postacie tego tygodnia, czyli Cheitan i Camio. W tym czasie maluchy zdołały:
* zrobić z nami 2500 km i nocować po hotelach |
* zagrać głowne role w filmie kręconym przez BBC |
* zaprzyjaźnić się z 5 prawdziwymi wilkami |
* poznać Rone, Tine i Halszke |
* zwiedzić Kraków |
* uczestniczyć w wystawie w Brnie, widzieć karambol na autostradzie Brno-Praga |
* odwiedzić ciocie Aset Voodoo i wujka Agara |
* wziąć udział w konferencji czeskiego klubu w Pribramie |
* i ponownie wrócić na plan filmowy * by jeszcze po całym dniu pracy udać się ponownie w droge powrotną.... |
2005.02.16
W domu spędziliśmy jedynie noc, bo dziś rano znów był wyjazd, tym razem by załatwić szczeniakom "papiery". Tak więc całe stadko od rana miało tatuowanie, szczepienie, wystawianie papierów i przegląd hodowlany. Do domu wracamy więc umęczeni, ale szczęśliwi po na karcie przeglądu mamy "Miot stanowi cenny nabytek dla przyszłych nabywców pod względem wystawowym".... A w ten weekend pierwsze maluchy zaczną już opuszczać nasze stadko..... I nastanie taka straszna cisza...
- Aby odpowidać zaloguj się lub utwórz konto
- 10062 odsłony
Odpowiedzi